HTC One X - jest super, ale go nie kupię...

W tym tygodniu podgrzejemy jeszcze bardziej atmosferę związaną z serią One tajwańskiego producenta. Był już test One X, w międzyczasie do redakcji trafi One V, ale chciałem jeszcze raz przyjrzeć się flagowemu One X. Dlaczego go nie kupię?
Bo jest za drogi
To pierwszy i najważniejszy argument. Rozumiem, że wraz z tym modelem HTC wprowadza coś na swój sposób nowego do świata Androida. Półka premium, jaką reprezentuje X, musiała wpłynąć na cenę, ale windowanie jej do poziomu 2700 zł to delikatna przesada. Czy naprawdę smartfony z Androidem chcą być droższe od iPhone’ów? Na szczęście sytuację uratowali polscy sprzedawcy, którzy zaczęli organizować egzemplarze spoza polskiej dystrybucji. Dzięki temu na serwisach aukcyjnych cena szybko spadła do 2300 zł za nówkę.
HTC One X — Test
Zobacz również: Studio PlayStation 5 highlight: Adam Zdrójkowski – Fenomen kontrolera DualSense
Procesor i wszystko, co z nim związane…
Jestem tegrasceptykiem. Nie uważam, żeby ten układ miał coś szczególnego w sobie, prócz naciąganego marketingu. Już w tym momencie, gdy na dobrą sprawę nie został jeszcze spopularyzowany w smartfonach, nie opłaca się go montować. Snapdragon S4 Class rozbija benchmarki, a na horyzoncie migocze nowy TI OMAP5. Problemem tego układu Nvidii jest proces technologiczny. Cztery rdzenie plus 40 Nm to nie najlepsze połączenie.
Bateria w HTC One X nie wystarcza? Mugen ma na to sposób!
Dziwi mnie przykładowo, że One X ma problemy z kamerą. O przycinkach w interfejsie i drobnych dropach animacji nie wspomnę, bo będą się one chyba ciągnąć za Androidem, nawet gdy będzie miał do dyspozycji 16-rdzeniowe procesory. Zastanawia mnie, czy to wina Tegry i rozdzielczości, czy niefrasobliwości programistów, którzy nie zoptymalizowali nakładki i samej technologii ImageSense. Podczas nagrywania One X gubi klatki, co jest po prostu karygodne. Dlaczego? Powody są trzy:
- Ma czterordzeniowy procesor!
- Aparat to jedna z najbardziej chwalonych funkcji w serii One!
- One X to aktualnie najlepszy (i najdroższy) Android na rynku!
Rozumiem, że nagrywanie Full HD, wyświetlanie obrazu HD oraz możliwość robienia w międzyczasie pełnowymiarowych fotografii to duże wymagania dla CPU/GPU, ale — na miłość boską - nie pakuje się do gotowego produktu czegoś, co nie do końca działa. Nie wierzę, że testerzy HTC nie wyłapali tego w testach (chyba że są tak samo zapracowani jak beta-testerzy Ubisoftu). Dlaczego tej prostej nauki nie mogą przyswoić producenci smartfonów?
Jest też kwestia energooszczędności i ciepła, które generuje CPU. Nvidia swego czasu chwaliła się piątym rdzeniem (taktowanym na 500 MHz), na którym spoczywa odpowiedzialność za mało wymagające zadania. Można więc zadać pytanie, do czego ten rdzeń tak naprawdę się nadaje. Czy do przewijania ekranów i wyświetlania grafiki HD? Bo mam wrażenie, że samo włączenie i przejrzenie ekranów głównych Sense spowoduje wyłączenie tego rdzenia.
Odnoszę też wrażenie, że nawet słuchanie muzyki uruchomi właściwe, wściekle prądożerne rdzenie. Czyżby legendarny piąty rdzeń tak naprawdę utrzymywał telefon tylko w stanie spoczynku, co raczej nie jest wielką oszczędnością? Każda inna czynność przy takiej rozdzielczości i nakładce będzie powodowała uruchomienie kolejnych rdzeni, co powoduje, że One X grzeje się jak żarówka. Szczególnie panom radzę się zorientować, dlaczego noszenie grzałki w okolicach krocza jest nieciekawym pomysłem.
A mogę nim zabić?
Powtarzam to do znudzenia, ale jestem człowiekiem, który ceni sobie kieszonkowe kształty. Mam na myśli urządzenia z ekranem ok. 3,5–3,7 cala. Te większe najlepiej sprawują się, gdy ma je ktoś inny. Mogę je pożyczyć od kumpla na wykładzie, a nie muszę ich targać w kieszeni. Wiem, że kosztem ramki i fizycznych przycisków One X wcale nie jest „aż taki duży”, ale obsługa takiego ekranu dla mnie (i dla wielu innych osób) będzie uciążliwa. Mam stosunkowo niewielkie dłonie. Przy operowaniu 4,2-calowym ekranem mój kciuk nie sięga belki powiadomień. 4,7” to już abstrakcja i szkoda, że flagowce poszły tak dobitnie w wielkość przekątnej.
Jest alternatywa?
W tym wszystkim wybija się przed szereg One S, który na każdy z powyższych argumentów wręcz krzyczy: „To ja jestem lepszy!”. Jest tańszy, szybszy, ma lepszy procesor, filmy nagrywa równie rewelacyjne, nie gubiąc klatek, jest mniejszy i bardziej poręczny, śliczny (czarny z czerwoną ramką obiektywu to cudo!), bateria trzyma w nim lepiej i nie nagrzewa się tak nagminnie.
Jedyne, czego mu tak naprawdę brakuje, to ekran HD. Taka rozdzielczość na 4,3 cala wyglądałaby idealnie. Tańszy model z serii One nie ma się czego wstydzić. Warto przystanąć w tej pogoni za liczbą rdzeni i wielkością ekranu i zadać sobie pytanie: który telefon HTC tak naprawdę powinien dostać koronę najlepszego Androida? Cytując recenzję z Engadget:
One S naprawdę nie zasługuje na życie w cieniu swojego drożej wycenianego brata.
To chyba wyjaśnia naprawdę wiele.
Nie powinno dziwić więc to, że wiele osób czeka z niecierpliwością na drugą wersję One X, która oparta jest właśnie na Snapdragonie S4 Class. Z pewnością będzie ona nie tylko bardziej wydajna, ale również w pełni dopracowana, podczas gdy użytkownicy pierwszego X muszą poczekać na aktualizacje poprawiające optymalizację i obsługę kamery. Tak jak wspominał Mateusz, telefon może również zawitać na nasz rynek, ale wszystko zależy od ewentualnego porozumienia HTC Polska i Plusa.
Ten artykuł nie ma jeszcze komentarzy
Pokaż wszystkie komentarze